Przejdź do głównej zawartości

Zwyczajnie chciałam kupić prozak, a dealer wcisnął mi poezjak...

Ostatnio pisałam o marzeniach. Dzisiaj chciałam powiedzieć Wam o szczęściu. Chyba to idealny temat na listopadowe długie wieczory..
Tytuł zaczerpnęłam z piosenki Piotra Bukartyka, którego utwory bardzo serdecznie polecam.
W pierwszym swoim poście wspomniałam, że piszę wiersze. Póki co takie do szuflady, aczkolwiek pierwszy tomik jest już prawie gotowy i czeka na swój szczęśliwy czas.
Poezja ma dla mnie ogromne znaczenie w życiu. Kocham wieczory z lampką wina
i piórem w ręku. Wtedy dosłownie przeżywam orgazmy duszy...
Dzisiaj uświadomiłam sobie, że w tej pasji jest mały haczyk, mianowicie potrafię pisać tylko wtedy, gdy jestem nieszczęśliwa... W moim entuzjastycznym życiu, bywają też wieczory, gdzie wnętrzem targają emocje... Gdy coś w życiu wydarzy się nie po mojej myśli.. ach moja twórczość wtedy nie zna granic.

Zawsze twierdziłam, że nie mam szczęścia z związkach. Był etap w moim życiu, gdzie był to problem, potem nadeszły etapy takie, że ta kwestia zeszła na dalszy plan. Jednak gdzieś w głowie tkwiło to pytanie "o co chodzi? Czemu nie mogę wejść
w normalne relacje z drugą osobą?".
Paradoksalnie spotykałam na swojej drodze osoby, które bardzo chciały wejść ze mną w zdrową relacje, wiedziałam, że będą to osoby na których będę mogła polegać, które chcą mojego szczęścia... Działam na nie na magnez. Dosłownie. Odpychałam je od siebie jak bieguny jednoimienne. Ich przyciągała moja osoba..  duże podobieństwa. Jednak moja natura fizyka, zawsze była bezlitosna. Zbyt bardzo analizowałam to pole magnetyczne i wiedziałam, że praw nie zmienię. Mimo wszystko nie rozumiałam tego.

Dzisiejszy dzień przyniósł mi jednak sporo przemyśleń. Zadałam sobie pytania dlaczego? Dlaczego nie chce dać szansy sobie na szczęście? Uwierzcie, że argumenty na "nie" lały się strumieniami w głowie, znalazłam pełno dowodów zaprzeczających tym relacją ( no fizyk! Badanie, analiza i wnioski..)
Najdziwniejsza była jednak jedna z odpowiedzi w głowie. Zaskoczyła mnie najbardziej.
Brzmiała ona tak "nie możesz być w pełni szczęśliwa, bo o czym będziesz pisać".
Kurcze, no przecież! Ja kocham pisać, ja się karmie trudnymi relacjami! Jak mogę zrobić sobie taką krzywdę! Zabrać taką pożywkę! To tak jakby ktoś położył mi swoje wielkie szczęście na mój wielki zamek z piasku który, budowałam przez lata i powiedział " Proszę to dla Ciebie". No kto by się nie wku....!

Taniec myśli i emocji w głowie, jest najpiękniejszy, gdy dusza jest skrzywdzona! Takie stany głowa mocno zapamiętuje i lubi czasem wracać. Analizować i wylewać te słowa na papier! Kąpać się w emocjach jak w winie!
To okrutne.
Gdy jestem szczęśliwa, nie jestem twórcza.
Fakt, dostrzegam wtedy piękno świata i karmię się nim, ale moja poezja jest wtedy mdła..

Uczucie zrozumienia, że sama odpycham swoje szczęście, nie należało do najprzyjemniejszych.
Wyciągnęłam jednak sporo wniosków.
Ludzie nie zawsze chcą być szczęśliwi.
Są uzależnieni jak od narkotyku od pewnych spraw, które dają im chwilową przyjemność.
To tak jak świadomość, że gdybyśmy nie pili-nie mielibyśmy kaca. Na tym poziomie to oczywiste. Na poziomie podświadomości nawet nie zdajemy sobie sprawy ile w życiu zatracamy, przez nasze nałogi, nie znamy też oczywistych ich skutków. Przede wszystkim nie zdajemy sobie sprawy ile mamy nałogów! Uzależnienie od pisania, od smutnych piosenek, od ćwiczeń, od drugiej osoby, od samotności, od ciągłych niepowodzeń, od telefonu,  komputera tv... itp.
Każdy ma w sobie pełno uzależnień, o których nie ma nawet pojęcia i cholernie boi się z nich zrezygnować kosztem własnego szczęścia.
Każdy kocha swój bezpieczny schemat dnia i życia..
Jest uzależniony od niego.
Nie lubimy zmian.
Boimy się.
Jesteśmy uzależnieni od "tego czegoś", co wysypuje nam w głowie nieskończoną ilość argumentów na "nie"...

Życzę nam wszystkim odwagi do tego, by się uwolnić, i nie bać się być szczęśliwym!

A wracając do tytułu, to ja sobie dzisiaj jeszcze parę stron tej dawki przyjmę.
Z nałogu wychodzi się powoli! :)
Wasze zdrowie!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dobry Wieczór. Zapraszam.

Nalej sobie lampkę wina i usiąść spokojnie. Zrelaksuj się i uśmiechnij do wszystkich chwil, jakie przyniósł Ci dzisiejszy dzień.... Właśnie zrobiłam to samo, co poradziłam Tobie, a przy okazji rozpoczęłam nową przygodę swojego życia - zaczęłam prowadzić bloga. Pragnę stworzyć mały przytulny kącik w internecie, gdzie po całym dniu, odnajdziesz trochę ciepła, trochę motywacji, trochę wiary, trochę uśmiechu i trochę codziennych spraw. Skoro już tu jesteś i rozpoczynasz wraz ze mną moją przygodę, to pozwól, że się przestawię. Mam na imię Kasia, kilka zdań o mnie brzmi następująco. Na co dzień studiuję fizykę medyczną, "na co popołudnie" biegam na treningi, a "na co wieczór" piszę - różne rzeczy, wiersze, listy i ... od dzisiaj bloga :) Cały mój kolorowy i różnorodny świat przyprawiony jest szczyptą poczucia humoru, o czym pewnie nie raz się przekonasz:) Na swoim blogu w głównej mierze będę poruszała tematy marzeń, radości i spokoju myśli. Pragnę Ci pokazać radość

Święta mają magię...

Każdy z nas wie że niedługo będą Święta, ale czy każdy z nas w pełni to odczuwa? Ile razy w swoim życiu przeżyliście Boże Narodzenie schematycznie, żartobliwie podsumowując „Święta, Święta.. i po Świętach”. Zastanawialiście się co jest przyczyną takiego braku wrażeń? Wiem, wiem każdy tak mówi..  Ale jak byliśmy dziećmi to święta były magiczne! Dlaczego teraz nie są? Ludzie uwielbiają schematy, wedle schematów funkcjonują, wychowują dzieci i..                                                                                                         ...obchodzą święta.  Nie ma nic złego w tym, ale schemat odbiera nam radość doznawania wrażeń. Jesteśmy tak skupieni na wykonywaniu kolejnych punktów, że nie mamy z realizacji ich przyjemności. Oczywiście jesteśmy do świąt przygotowani perfekcyjnie, kupiliśmy wspaniałe prezenty, dom jest pięknie i świątecznie udekorowany sami wyglądami zjawiskowo, więc czego nam brakuje? Emocji. Wszystko robimy wedle schematu,

Nie mów. Rozmawiaj.

Światem człowieka rządzą relacje, relacje ze sobą samym i innymi ludźmi.  Dobre relacje nadają naszemu życiu znaczenie i sens. Wszystko to wydaje nam się takie oczywiste. Przecież na co dzień się komunikujemy, mamy kontakt z innymi ludźmi.. rozmawiamy… Czynności te wyjadą się dziecinnie proste, dlaczego więc powstaje tyle toksyczny relacji?  Tyle niepotrzebnie wypowiedzianych zdań, tyle nieporozumień? Często słyszymy o sytuacjach, gdy w wieloletnich związkach ludzie przestają ze sobą rozmawiać. Nie mówię tutaj po porozumiewawczym milczeniu. Mówię o ciszy. Zimnej ciszy, przerywanej prostymi, krótkimi przyziemnymi zdaniami. Czy po paru latach wyczerpują się tematy? Nie. Są konsekwencję naszego nieprzystosowania do relacji z drugim człowiekiem. Uważamy, że jest to coś naturalnego, co powinno przychodzić jak oddychanie.  Nie prawda.  Zdrowe relacje wymagają pokładów pracy i zaangażowania. Prawdziwa rozmowa wymaga długiej nauki siebie i drugiej osoby. Mówienie jest owszem proste, ale